Aktualnie politycy coraz częściej spotykają się z uzasadnioną falą krytyki, ale nie jest też zaskoczeniem dla nikogo, że przez długie lata politycy nauczyli się dość sprawnie ignorować pretensje do nich. Przyzwyczaili się przez długie nieuzasadnione narzekania ludzi do tego, że nie ma sensu szczególnie brać sobie ich do serca. W istocie jednak problem jest bardzo poważny, ponieważ to obywatele ostatecznie najbardziej cierpią lub zyskują na zmianach prawnych i tylko obecność przy różnych warstwach społecznych jest w stanie w ogóle powiedzieć politykom, co jest prawdziwym problemem. W trakcie kampanii wyborczych nawet na szczeblu samorządowym politycy starają się interesować problemami własnego elektoratu a odwiedzając wyborców w ich naturalnym środowisku wielu przedstawicieli władzy chce realnie nawiązać kontakt z najgorzej sytuowanymi obywatelami. I miałoby to niewątpliwie sens, gdyby taki gest nie był jedynie wymierzony marketingowo i gdyby był powtarzany częściej niż raz na cztery lata.
